sobota, 19 czerwca 2021

*POSIŁEK SMAKOSZA - Być nad morzem i nie zjeść rybki? / To be at the seaside and not eat a fish? / Být u moře a nejíst ryby?

A to propozycja dla tych co już wypoczywają nad morzem lub pomorskimi jeziorami w przewie między leżeniem na plaży, zwiedzaniem i serfowaniem w sieci.



Witajcie.
Być nad morzem i nie pojeść dobrych, wspaniale świeżutkich rybek to prawdziwy grzech. Na każdym kroku kuszą nas wędzarnie, smażalnie, bary rybne i cała masa innych przybytków oferujących przysmaki z podobno świeżych ryb. No właśnie podobno. Tak naprawdę świeże to jest to co kupimy od rybaków prosto z kutra. I to wtedy gdy kupujemy rybę do pełnej obróbki, niewypatroszoną. Jeśli ktoś nie lubi sam wykonywać tej pracy to pan rybak, za drobną opłatą, zrobi to za nas. Należy też pamiętać że świeże to są też tylko te ryby które żyją w akwenie po którym pływa ten kuter. Wszystko inne będzie tylko mrożonką lub hodowlanym świństwem. I tak jeśli ktoś nam oferuje nad Bałtykiem świeżego Tuńczyka, Doradę, Karmazyna, Rekina czy Pangę to wiedzmy że na milion procent to ryba mrożona. Pstrąg, Łosoś Norweski, Panga czy Karp to zawsze ryba hodowlana a więc też należy mieć na uwadze to że świeża nie jest no i jeszcze to czym była karmiona bo może się okazać że jedząc smaczną rybkę wchłonęliśmy sporą porcję rtęci, detergentów, antybiotyków czy też innych chemicznych trucizn. Co się tyczy samych smażalni to też można mieć wiele zastrzeżeń. Stary, wielokrotnie używany olej, glutaminian sodu dodawany permanentnie do potraw, ukrywanie nieświeżości nadmiarem pieprzu lub innych aromatycznych przypraw to tylko wierzchołek góry lodowej. Wiele takich punktów, szczególnie tych czynnych sezonowo nie jest wartych żadnej uwagi. Często prowadzą je ludzie nie mający nic wspólnego z nadmorską miejscowością a swoją działalność prowadzą tylko dla maksymalizacji zysków i to bez względu na koszty i skutki. Dlatego zanim skorzystamy z takich smażalni to najpierw popytajmy autochtonów. Powiedzą nam gdzie można naprawdę zjeść smacznie i zdrowo.

Chcę was dzisiaj namówić na samodzielne przyrządzenie ultra smacznej rybnej zupy. Nie ukrywam że wymaga ona trochę kulinarnych umiejętności ale efekt będzie rewelacyjny i na pewno każdy nasz gość poczęstowany tą zupą, nawet jeśli nie lubił rybnych zup, to do tej pewnie powróci.




CO MUSIMY MIEĆ?
2 małe Flądry
1 mała  Głowacica
1 mały Turbot
1 nieduży Dorsz
Wszystkie ryby muszą być świeże, świeżo wypatroszone. Razem ma ich być około 1-1,5 kg
Wątróbki z Dorsza 3-4 sztuki

Włoszczyzna
1 marchew
1 pietruszka korzeń
1 mały seler
1 biały por
1 średnia cebula
2-3 ząbki czosnku
2-3 łyżki koncentratu pomidorowego (może być więcej)
2 liście laurowe
4-5 ziaren ziela angielskiego
5-7 ziaren czarnego pieprzu
sól
1 łyżeczka papryki ostrej w paście
1 łyżeczka papryki słodkiej w paście
1 łyżeczka majeranku
1 łyżeczka mąki orkiszowej
olej kokosowy
5-7 dkg wędzonego boczku



JAK ZROBIĆ?

Marchew, pietruszkę, seler i por umyć, oczyścić i drobno pokroić. Włożyć do garnka i zalać 1 litrem wrzącej wody. Pieprz i ziele angielskie rozgnieść, dodać liść laurowy i razem podgrzać na suchej patelni. Gdy poczujemy silny aromat przypraw dodać do gotujących się warzyw. 
Ryby oczyścić, oskórować. Skórę, łby, płetwy, ogony włożyć do garnka i zalać litrem wrzącej wody. Dodać przekrojoną na pół cebulę razem z łuskami . Gotować 15 minut. Zestawić z palnika i bardzo dokładnie odcedzić. Resztki wygotowanej ryby i cebulę wyrzucić a wywar dodać do gotujących się warzyw. Dodać czosnek roztarty z solą i koncentrat pomidorowy oraz pasty z papryki. Wywar ma mrugać tak jak rosół.
Ryby pokroić w kawałki wielkości "na ząb". Na patelni rozgrzać olej kokosowy. Na gorący olej kłaść na krótko kawałki ryby po czym przekładać je do zupy. Dodajemy wątróbki z Dorsza. Smakosze mogą też dodać krewetki lub mięso raków. Po dodaniu całej ryby trzymamy na małym ogniu 10 minut.

Boczek kroimy w dość duże kawałki, obsmażamy i dodajemy razem z tłuszczem do zupy. Doprawiamy według uznania majerankiem, solą, pieprze i papryką. Jeśli ktoś lubi może zagęścić zupę mąką orkiszową rozmąconą w wodzie. 
Tą zupę możemy podawać ze świeżym chlebem, najlepiej własnej roboty lub z maleńkimi Galuszkami. Ten przepis to moja modyfikacja zupy rybnej którą jadłem kiedyś, gdzieś daleko w świecie. Tak mi zasmakował że postanowiłem go odtworzyć no i chyba mi się udało. Wam również życzę smacznego. 

Można zupę przyrządzić również z ryby słodkowodnej. Karp, szczupak, okoń, sielawa czy płoć dadzą również bardzo dobry efekt.
 
   
 
 
Proszę o wasze komentarze i jeśli wam się podobało to udostępniajcie a jeśli podoba Wam
się tematyka moich blogów (after the reset) i (MĘSKI BIGOS) , i uważacie moje teksty za interesujące to proszę o polubienie, lajkujcie i dopiszcie się do listy obserwujących. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

*CAMPEREM PRZEZ POMORZE - SZCZECINEK / NEUSTETTIN - POMORSKA PERŁA POŚRÓD JEZIOR I LASÓW 53°43′15″N 16°41′10″E

Gdy zapytamy kogokolwiek o Szczecinek usłyszymy: A to po drodze nad morze, Jechałem przez to miasto, Gdzieś na Pomorzu, Burmistrza mają Szko...