Mur obronny w Kamieniu Pomorskim
Ten pomysł na weekend będzie trochę
smutny. Będzie w nim też trochę nadziei że nie wszystko co pozostawiła
nam historia przepadnie przez zachłanność i głupotę ludzką. W jednym z
wcześniejszych postów pisałem o Morawach w Czechach. Pisałem o pietyzmie
z jakim Czesi podchodzą do swojego dziedzictwa bez względu na to czy
pozostawili to ich czescy przodkowie, Austriacy, Węgrzy, Polacy,
Ślązacy, Rusini z którymi kiedyś stanowili jeden organizm państwowy, czy
też Niemcy do których spora część Czech kiedyś należała a którzy
odcisnęli swoje silne piętno szczególnie w Sudetach. Pomimo wszelkich
zaszłości tego kraju, etnicznych, politycznych, wszelka spuścizna po
dawnych mieszkańcach jest pieczołowicie chroniona. Są to ślady ich
kultury materialnej, ich historii a tej tak naprawdę nigdy nie da się
zmienić.
Zaczniemy swoją wycieczkę w Szczecinku
(niem. Neustettin) nad jeziorem Trzesiecko (niem.Stretzigsee). Pisałem
już o tym miejscu w poście https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/moje-magiczne-miejsce.html. Jest przykładem wielkiej dbałości o dobra kultury materialnej pozostawione nam
przez wypędzoną po II WŚ ludność niemiecką. W przeciwieństwie do innych
miejsc o których tu, ze smutkiem, napiszę jest wzorem do naśladowania.
Stary Ratusz, Zamek Książąt Pomorskich, Wieża Bismarcka, Wieża św.
Mikołaja, zabytkowe Stare Miasto, dwa ponad stuletnie kościoły,
zabytkowe ogrody różane w ogromnym parku miejskim, rozciągającym się
wzdłuż jeziora z biegnącą przezeń promenadą Warcisława IV (Wartislav
Vierte Promenade) czy też najstarszą w Polsce i jedną z niewielu
ocalałych na świecie, zabytkową plażę miejską (Blücher Bad). Wbrew
pozorom i polskim Niemcożercom w latach 30-tych XX wieku Niemcy jakoś
nie bardzo zajmowali się tępieniem polskich śladów na tych ziemiach.
Nazwa parkowej promenady świadczy o tym dobitnie.
Zabytkowa Muszla koncertowa.
Ratusz (Rathaus)
Ratusz obecnie fot. Ewa Pawłowska
Powyżej zabytkowa willa przy ul.Mickiewicza (Blücherstrasse) niżej dawna siedziba Landraata a obecnie szkoła muzyczna.
Zamek po restauracji.
A tak wyglądał jeszcze nie dawno.
Wyjeżdżamy ze Szczecinka i kierujemy się, dowolną drogą (może ktoś sam upoluje coś ciekawego w kierunku na Koszalin (niem. Köslin). Po drodze odnajdujemy kierunek na Strzekęcino (niem. Streckenthin).
Tu natrafiamy na przepięknej urody dwa pałace, biały i złoty. Szerzej
napiszę o nich w odrębnym poście. Dziś tylko przedsmak. Kilka zdjęć, mam
nadzieję, zaostrzy wasz apetyt na odwiedzenie tego miejsca. Aha jest tu
świetny hotel i wspaniała zamkowa restauracja.
Jedziemy do niedużej wsi Podwilcze (niem. Podewils).
Jeszcze niedawno stał tam piękny pałac. Obecnie to ruina, podobno
odbudowywana lecz od lat nie widać tam jakiegokolwiek postępu.
Sam widok sprawia że niewiele tu jest do powiedzenia. Brama niby
otwarta ale należy bardzo uważać na niezbyt gościnnego gospodarza
skrywającego tajemnice Podwilcza przed ciekawskimi.
Kolejne miejsce to Kozia Góra (niem.Koseeger).
Piękny majątek ziemski z XVII wieku. Niby w niezbyt ciekawym stanie.
Miał kilku właścicieli lecz chyba dopiero teraz widać że prace przy
odrestaurowaniu obiektu postępują całkiem szybko. Fotki niestety jeszcze
wcześniejsze. Gdy będę miał aktualne to uzupełnię. Sam obiekt zasługuje
na oddzielnego posta.
Kolejne smutne miejsce to Dargosław.
Wystarczy popatrzeć jak niszczeje. To co cieszyło niegdyś ludzkie oczy,
na co pracowały całe pokolenia popada w coraz większą ruinę.
Kolejne miejsce to Trzebiatów (niem. Treptow an der Rega).
Piękne choć trochę zaniedbane, o historii sięgającej XII wieku
hanzeatyckie miasto. Jest w nim tak wiele zabytków i miejsc wartych
zobaczenia że niedługo doczeka się własnego posta (materiały już
zebrane). Dziś tylko coś na zachętę.
Centrum Trzebiatowa
Fot. Jolanta Grochowska - Kaplica św. Jerzego - Domus Leprosorum z 1307 roku. http://www.architektura.pomorze.pl/?art_id=92
Była częścią szpitala dla trędowatych. W okresie reformacji zamieniona
na dom dla ubogich. W XIX wieku przebudowana na kamienicę. Dziś niestety
niszczeje.
Wieża pruskiej szkoły kadetów
Kolejny etap naszej podróży jest chyba
najsmutniejszy. Gdy byłem ostatni raz w Otoku ()pałac jeszcze stał. Bez
drzwi, bez okien jak ślepiec. Rozkradziony, maksymalnie zdewastowany,
po podpalany miejscami , systematycznie niszczony przez miejscowych
obecnych autochtonów. Dla nich to tylko kupa gruzu, cegły która może
przydać się do naprawy obory, stolarki która jest darmowym opałem na
zimę, miejscem kretyńskich, dzikich szczeniackich uciech. Nikogo już nie
interesuje mimo że gdzieniegdzie widać jeszcze stare polichromie.
Niestety dla odpowiedzialnych urzędników to tylko tzw. mienie
poniemieckie czytaj "Nic nie warte" a dla lokalsów niczyje, bezpańskie,
kazionne jak to oni mówią. Każdy więc może zrobić z tym co chce i wziąć
sobie co chce i kiedy chce.
Resztki pałacu w Otoku Fot. Autor
Jedziemy do Gryfic (niem.Greifenberg in Pommern)
. O tym miasteczku też będzie oddzielny post bo warto o nim napisać a
na pewno odwiedzić. Czyściutkie, zadbane pełne atrakcyjnych miejsc po
poprzednich mieszkańcach.
Jedziemy do Dreżewa (do 1945 niem. Dresow)
. Ciekawy podniszczony pałac z historią o białej damie straszącej
nocami. Cały ogrodzony, zabezpieczony przed rabusiami. Chyba czeka na
swój czas. Jest nadzieja że właściciele przywrócą mu jego dawny blask.
Naszą wycieczkę kończymy w Kamieniu Pomorskim (niem. Cammin in Pommern).
Tu do śladów nie tak dawnej historii również mają dobry stosunek. O tym mieście też jeszcze napiszę. Możemy więc sobie porównać podejście Czechów i Polaków do pamiątek pozostałych po poprzednich gospodarzach. Niech każdy sam wyciągnie wnioski. Jeśli chcecie to skomentujcie to co napisałem.
Proszę o wasze komentarze i jeśli wam się podobało to udostępniajcie a jeśli podoba Wam się tematyka moich blogów (after the reset) i (MĘSKI BIGOS) , i uważacie moje teksty za interesujące to proszę o polubienie, lajkujcie i dopiszcie się do listy obserwujących. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz